Nie wiem do jakiego pokolenia się zaliczacie. Czasy się zmieniają i za moich czasów dzieci straszyło się czarną wołgą, a w dzisiejszych wyłączeniem routera. Jedno jest niezmienne – Baba Jaga. Wredna wiedźma, której dzieci boją się od dawna, niezależnie od zmieniających się realiów. Rzeczona Baba Jaga wałęsała się po najróżniejszych borach i wioskach ze swoim strasznym czarnym kotem, porywała dzieci i pożerała je. Co tu kryć… strach się bać takiej wrednej, paskudnej jędzy, siedzącej gdzieś w swojej ławie nad miską z sałatką, zapewne właśnie z ugotowanych pacholi, i możliwe że wachlującej się wachlarzem.
Baba Jaga mieszkała sama w paskudnym domu stojącym na kurzej stopce. Czemu na kurzej stopce? Bo była stuknięta. Ot co… No właśnie. Przez całe życie kurza nóżka kojarzyła mi się wyłącznie z Babą Jagą. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby kurzą nóżkę zjeść. Jako dziecko wychowane w wielkim stołecznym mieście Warszawa nie widywałem kurczaka z łapami, głową i innymi takimi. Jola miała tę przewagę nade mną, że często w dzieciństwie jadała kurczaka prawdziwego, takiego co to łaził sobie po podwórku, skubał co tam kurczaki lubią skubać i miał nogi. Kiedy pierwszy raz zrobiliśmy sobie to wietnamskie curry z kurczaka byłem absolutnie przerażony widokiem kurzej łapy pływającej w moim talerzu. Jola pałaszowała z radością ten wątpliwy dla mnie przysmak, a ja tak nabierałem zupę łyżką, żeby go omijać. Jeżeli tak jak ja macie sceptyczne nastawienie do pomysłu kurzej nóżki, to możecie spokojnie jej nie dać. Choć niewątpliwie ma w sobie mnóstwo smaku i ma też charakterystyczną konsystencję.
Wietnamskie curry z kurczaka przypomina nieco nasz dobry, znany rosół. Ale… to jest taki rosół na sterydach. Jest w nim mnóstwo przypraw suszonych, świeżych ziół, papryczki chili, pasta krewetkowa, galangal i wiele innych. Pomimo sporej ilości suszonych przypraw, danie nie przypomina jednak indyjskich curry, ponieważ jest zupą. Nie jest też podobne do tajskich curry, które są mocne i lekko tłuste od śmietanki kokosowej. W tym wietnamskim curry mamy makaron, ziemniaki, marchewkę, mięso, czyli wszystko to, czego chcielibyśmy od bardzo pożywnego rosołu. Nadal jednak ma w sobie, typową dla kuchni wietnamskiej, lekkość i świeżość.
Zrobiliśmy to danie już kilka razy. Za pierwszym razem nie wyszło nam zdjęcie, więc sesję zdjęciową odłożyliśmy na kiedy indziej. Na zdjęciu niby wszystko było dobrze, ale nie zauważyliśmy, że nieszczęsna nóżka tak się przypadkowo ułożyła, że wyglądała jak palce złożone w znak Victorii. Za drugim razem zdjęcie wyszło już dobrze, niemalże bez żadnych podtekstów historyczno-politycznych. Robiliśmy je tuż przed północą w Sylwestra, bo tak nam to wietnamskie curry smakuje, że postanowiliśmy z nim rozpocząć rok 2016. Ostatnio zrobiliśmy je jeszcze raz i uznaliśmy, że chcemy się nim podzielić z Wami :)
Z naszego doświadczenia wynika, że najlepiej jest przyrządzać to danie w chińskim glinianym garnku. Potrawa wychodzi wtedy bardziej intensywna w smaku. Jeżeli nie macie takiego garnka, nie musicie się martwić, bo i tak curry wyjdzie bardzo smaczne, nawet gotowane w zwykłym garnku.
SKŁADNIKI
- 1½ kg całych nóg kurczaka (najlepiej również z łapkami)
- 1 łyżeczka soli
- ¼ szklanki + 3 łyżki oleju arachidowego
- 3 łodygi trawy cytrynowej
- 2 średnie cebule
- 2 łyżeczki pasty krewetkowej
- 2 łyżeczki zmiażdzonego czosnku
- 1 łyżeczka mielonej kurkumy
- 1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
- ¼ łyżeczki pieprzu cayenne
- ¼ łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
- 3 łyżki wina ryżowego
- ½ szklanki posiekanych pomidorów z puszki
- 2 świeże czerwone tajskie papryczki chili
- 2 liście laurowe
- 6 liści curry
- 5 cm kawałek korzenia galangala
- 3 litry bulionu drobiowego
- 3 marchewki
- 2 średnie ziemniaki
- cieniutki makaron ryżowy vermicelli
WYKONANIE
Marynowanie kurczaka
Nogi kurczaka podzielić na uda i podudzia oraz ewentualnie też łapki. Wetrzeć w nie sól i zostawić pod przykryciem w lodówce na całą noc. Na drugi dzień wyjąć mięso z lodówki odpowiednio wcześnie, by się ogrzało.
Smażenie mięsa
Rozgrzać na dużej patelni 3 łyżki oleju, na średnim ogniu. Podsmażyć mięso partiami, z obu stron, przez ok. 8 min. (jeśli gotujecie też łapki, ich nie podsmażać). Przełożyć mięso na tackę.
Przygotowanie warzyw
Odciąć z łodyg trawy cytrynowej twardą dolną końcówkę oraz sam czubek. Przekroić w poprzek na pół i stłuc młotkiem. Cebulę pokroić w kostkę. Papryczki chili przekroić w poprzek na połowy. Galangal pokroić na plastry, marchewki na 3 cm kawałki, a ziemniaki w dużą kostkę.
Gotowanie i redukowanie wywaru
W dużym garnku rozgrzać na średnim ogniu ¼ szklanki oleju. Smażyć cebulę ok. pół godziny, aż będzie bardzo miękka i brązowa. Jeśli zacznie się przypalać, zmniejszyc ogień. Dodać pastę krewetkową i czosnek. Smażyć 1 min. Wsypać mieloną kolendrę, kurkumę, pieprz cayenne oraz pieprz. Smażyć 1 min.
Wlać wino ryżowe i wrzucić pomidory. Gotować, aż woda wyparuje, a składniki będą wyglądały dość sucho (ok. 5 min.). Dodać papryczki, liście laurowe, liście curry, trawę cytrynową i galangal. Wlać bulion i zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować bez przykrycia przez ok. 1½ godz., aż całość zredukuje się o połowę.
Makaron
W międzyczasie przygotować makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu. Odcedzić, przelać zimną wodą i trzymać pod przykryciem na sitku.
Gotowanie curry
Przecedzić wywar przez gęste sitko do czystego garnka. Wycisnąć jak najwięcej cieczy z cebuli. Ponownie zagotować wywar i doprawić solą. Włożyć mięso, marchewki i ziemniaki. Gotować bez przykrycia przez ok. ½ godziny, aż ziemniaki i marchewki będą miękkie, a mięso ugotowane do kości. Ponownie doprawić curry jeśli trzeba.
Podawać curry z ugotowanym makaronem vermicelli.
Lubię próbowc nowych rzeczy i na ogól nie brzydzę się dziwnymi potrawami. Jednak ta kurza łapaka, no nie wiem, nie moge na nia patrzec :) dodam tylko, że większosc wakacji spedzałam na wsi z kurkami i innymi zwierzetami jestetm zaznajomiona. Danie pewnie smaczne, ale musiałabym się bardzo przełamac.
No to przecież napisaliśmy, że można danie przygotować bez tej części nogi. Samo danie nic nie straci na smaku. Jedyne co się traci, to sam smak kurzej łapki. Azjaci bardzo szanują produkty i nic nie może się zmarnować, dlatego każde zabite zwierze jedzą od stóp do głów. Bardzo mądre podejście. Jak już pozbawia się zwierzę życia, to niech przynajmniej nie lądują w śmieciach kawałki, które są zresztą całkiem smaczne. Ja rosół na kurze wiejskiej pamiętam z dzieciństwa tylko z takimi łapkami, żołądkiem, wątrobą itd. Te kawałki są naprawdę pyszne.