W przypadku niektórych dań mamy problem z nadaniem im nazwy i zakwalifikowaniem do odpowiedniej kategorii. To dlatego, że w naszej kulinarnej kulturze nie posiadamy odpowiedników pewnych potraw, a gdyby istniały, nie jedlibyśmy ich tak, jak Azjaci. Dobrym przykładem takiego dania jest ów smakołyk z manioku – słodkie, żelkowate mini-babeczki. W Tajlandii jedzony jest jako śniadaniowa przekąska, a u nas traktowany zapewne byłby bardziej jako deser. Choć zgodnie z tłumaczeniem powinniśmy nazwać go ciasteczkami, to zupełnie nie zgadzają nam się z definicją znanych nam ciastek, więc nie przeszło nam przez klawiaturę nadanie im takiej nazwy. Niech pozostaną więc po prostu słodką przekąską, którą można zjeść też jak najbardziej na deser, zwłaszcza w proponowanej przez nas formie.
Maniok jest bulwą, którą wykorzystuje się w kuchni azjatyckiej na wiele sposobów. Jednym z nich są słodkie przekąski, o których wspominamy wyżej. Do wykonania tego parowanego smakołyku należy maniok utrzeć na tarce. Jeśli robicie coś z tej bulwy po raz pierwszy, odsyłamy Was do rzucenia okiem na opis manioku, gdzie piszemy też o sposobie postępowania z nim zanim trafi do potrawy.
Poniższa przekąska z manioku wykonana jest w dwóch kolorach: białym i zielonkawym. Ten drugi otrzymujemy dodając soku z pandana. Możecie przygotować go według receptury, którą podajemy w Podstawowych przepisach albo użyć gotowego, kupowanego soku (kolor będzie prawdopodobnie inny przy tej samej ilości użytego soku).
Teraz foremki… Hmmm… Tak naprawdę możecie użyć dowolnych, malutkich foremek. W sklepach azjatyckich sprzedają też gotowe zestawy niewielkich foremek z przesuszonych liści bananowca lub lotosu (widoczne na jednym z poniższych zdjęć). Jeśli macie dostęp do świeżych liści bananowca, to możecie się pobawić i zrobić coś na kształt takich, jak widać na naszych zdjęciach (na końcu przepisu zamieściliśmy kilka obrazków z etapów ich przygotowania). Te foremki są bardzo maleńkie, w kształcie zbliżone do trapezu. Spinać można je za pomocą cienkich drzazg wykonanych z wykałaczek albo zszyć zszywaczem :) Trzeba wyciąć sobie z liścia bananowca ok. 30 prostokątów o wymiarach 10 cm x 6 cm. Żeby liście nie pękały i były giętkie podczas pracy z nimi, należy je zblanszować przez chwilę. Następnie wyjąć je na ściereczkę, lekko przesuszyć i przystąpić do dzieła. Każde naczynko wykonujemy z dwóch takich prostokątów złożonych razem, błyszczącymi stronami na zewnątrz. Następnie należy postępować jak na zdjęciach. Mamy nadzieję, że mniej więcej widać o co biega :) Najważniejsze, żeby naczynko było w miarę szczelne, więc zaginamy i spinamy wszystkie rogi prostokątów. Kształt foremki nie jest aż tak ważny, więc jakkolwiek Wam wyjdą, będą dobre.
SKŁADNIKI
- 4 łyżki soku z pandana
- 1 szklanka drobno utartego korzenia manioku
- ½ szklanki drobno utartego świeżego miąższu dojrzałego kokosa
- 4 łyżki cukru
- szczypta soli
- 1 łyżka skrobi kukurydzianej
- ¼ szklanki śmietanki kokosowej
- ok. 15-16 małych foremek z liści bananowca (mniej więcej 5cm x 2 cm x 2-3 cm)
WYKONANIE
Starty maniok połączyć w misce z 1/3 szklanki utartego kokosa, cukrem, solą i skrobią kukurydzianą. Mieszać, aż cukier się rozpuści, po czym podzielić masę na 2 części. Do jednej dodać sok z pandana, a do drugiej śmietankę kokosową. Wypełnić foremki z liści bananowca lub inne przygotowanymi dwoma masami.
Włożyć foremki z masami do koszyka do gotowania na parze. Parować ok. 20 min. Po tym czasie, „babeczki” powinny być twarde w dotyku i dość przezroczyste. Wyjąć je z parownika i ostudzić. Wyjąć je z foremek (w przypadku foremek z bananowca, trzeba liść rozerwać). Ułożyć na świeżym liściu bananowca lub talerzu i posypać pozostałymi, świeżymi, utartymi wiórkami kokosowymi.
Naszym odkryciem jest, że przekąska z manioku dużo lepiej smakuje, gdy skopi się ją mlekiem skondensowanym (najlepiej tajskim) i sokiem z limonki. Wtedy już możemy ją zdecydowanie potraktować jako pełnoprawny deser :)
Skomentuj