Kiedy przenosiliśmy się z Reykjavíku do Helsinek nie baliśmy się, że zatęsknimy za zapachami zgniłego rekina, czy geotermalnej wody lejącej się z kurka z ciepłą wodą. Co tu kryć – Islandia nie jest krajem, który odwiedza się dla zapachów. Od razu jednak zatęskniliśmy za znajomymi zapachami kojarzącymi się nam z domem. Zaczęliśmy od solidnego wyczyszczenia nowego lokum, uprania wszystkiego w naszym ulubionym płynie do prania i kiedy umościliśmy się w świeżo wypranej pościeli pachnącej sztuczną lawendą, poczuliśmy, że jednak nadal coś jest nie tak jak powinno. Następnego dnia obeszliśmy więc wszystkie lokalne sklepy azjatyckie i obkupiliśmy się jak jacyś stuknięci. W naszym islandzkim domu zawsze pachniało składnikami azjatyckimi. Mógł to być pieprz makhwen, którego dodawaliśmy do wszystkiego jak popadnie. Mogły to być zapachy przyrządzanej niemal codziennie pasty curry. Na pewno czuć było zapach herbaty z baela, która zawsze wprawia mnie w lepszy nastrój i pomaga się skupić. Wreszcie mógł to napój z suszonych owoców – longanów, chińskich daktyli i owoców goji.
Robimy ten napój dość często, bo oprócz tego, że jest naprawdę smaczny, to jest też bardzo zdrowy. Każdy z jego składników ma tyle właściwości zdrowotnych, że aż głowa boli, co jest pewnego rodzaju paradoksem. Dodatkowo ja mam słabość do jagód goji, od czasu, kiedy w sklepie tajskim w Reykjavíku znalazłem je podpisane jako „goji bear”.
Ten naprawdę smaczny napój z suszonych owoców najlepiej jest pić wieczorem, bo pomaga w zasypianiu. Podobnie jak nam matoom, poprawia samopoczucie, a dodatkowo poprawia krążenie i trawienie. Sami widzicie, że warto się pokusić o jego przyrządzenie, zwłaszcza, że co tu kryć, przepis do szczególnie skomplikowanych nie należy. Musicie wiedzieć, że ilości podane w naszym przepisie są zdecydowanie orientacyjne. Dość często po prostu wsypujemy całe torebki suszonych owoców do garnka z wodą i gotujemy nie myśląc o żadnych proporcjach. Owoce suszone są oczywiście znacznie słodsze od świeżych, więc niekoniecznie trzeba napój słodzić. Po prostu próbujcie i dosłódźcie według gustu. Do Was należy też decyzja, czy tak jak my, wyjecie owoce z tego kompotu, czy też pozbędziecie się ich po wypiciu napoju. Jeśli zamierzacie je zjeść, to przypominamy, że daktyle mają zazwyczaj pestki i dość twarde skórki. My wysysamy po prostu miąższ z części niejadalnej :)
Napój z suszonych longanów, chińskich daktyli i owoców goji przypomina w zapachu wigilijny kompot z suszonych śliwek. Jest to więc bardzo dobra i zdrowa propozycja na nadchodzące święta. Jesteśmy pewni, że choćby ze względu na to podobieństwo napój Wam posmakuje, bo zapachy kojarzące się z czymś miłym mają magiczną moc. Mogą szybko sprawić, że nawet w najbardziej oddalonym miejscu poczujecie się jak w domu.
SKŁADNIKI
- garść suszonych longanów
- 2 garście chińskich daktyli
- garść owoców goji
- cukier palmowy do smaku
WYKONANIE
Wypłukać owoce w zimnej wodzie. Daktyle naciąć wzdłuż nożykiem.
Zagotować 1 litr wody. Wrzucić owoce. Gotować na średnim ogniu przez 20 minut. Posłodzić do smaku.
Skomentuj