Nie tak dawno prezentowaliśmy przepis na złociste nitki jajeczne foi thong. Możecie o nich przeczytać w naszym przepisie oraz felietonie o tajskich słodyczach. Chociaż foi thong można zjeść po prostu same, to bardzo często są one również składnikiem innych deserów. Zapowiadaliśmy, że podzielimy się przepisami na takie desery, więc dzisiaj przyszedł czas na pierwszy, czyli na tajskie chrupiące naleśniki – khanom buang.
Już wielokrotnie pisaliśmy o tym, że gdy jakiś tajski przysmak jest chrupki, to jest chrupki do n-tej potęgi. Zawdzięczamy to użyciu wody wapiennej – „magicznego” składnika, który jest niezbędny, choć trudno dostępny w sklepach. Wiele osób pytało nas gdzie zdobyć pastę wapienną do zrobienia tejże wody i niestety jest ona do kupienia tylko w nielicznych zagranicznych sklepach internetowych. Jest jednak bardzo prosta alternatywa, dająca doskonałe rezultaty. Jedyne czego będziemy potrzebować, to skorupek z jajek i wody. Sami widzicie, że nie będzie to szczególnie skomplikowane. Wystarczy rozetrzeć skorupki na drobny pył, dodać wody, wymieszać, odczekać trochę i następnie, gdy potłuczone skorupki opadną na dno, zebrać łyżką wodę z wierzchu i voilà – mamy wodę wapienną.
Do wykonania khanom buang przydaje się specjalna łyżka. Prawdę mówiąc, najwygodniej jest mieć dwie, ale nie popadajmy w szaleństwo. Chociaż taka łyżka jest bardzo tania i idealna do tego zadania, to jeżeli nie chcecie w nią zainwestować, możecie ją bez większego problemu zastąpić jakimś rodzajem płaskiej łyżki.
Khanom buang nie jest niestety deserem łatwym i szybkim. Wymaga trochę wprawy, a przede wszystkim niezbędne są dodatki. Zrobienie bezy jest oczywiście banalne, ale już złociste nitki jajeczne foi thong, czy kandyzowana skórka z arbuza to już nieco wyższa szkoła jazdy. Nie są to dodatki nierealne do zrobienia, ale wymagają trochę pracy. Efekt końcowy chrupiących naleśników khanom buang jest jednak wspaniały. Naleśnik jest niebywale chrupki, beza słodka, foi thong i kandyzowana skórka z arbuza dodają jeszcze więcej słodyczy, ale też i ciekawej struktury.
Jest to deser słodki. Powiedziałbym nawet, że jest to deser tajsko słodki, czyli mocno słodki. Nikt nam jednak nie każe zjeść tych malutkich naleśniczków więcej niż kilka sztuk. Prawdę mówiąc wątpię, żeby ktoś był w stanie zjeść więcej niż kilka sztuk, a jeśli mu się uda, to może zapomnieć o spaniu na dłuższy czas. Tajskie desery jednak takie są. Co zrobić. Nie zmienia to faktu, że khanom buang, to naprawdę ciekawy deser i dla samej przyjemności sprawdzenia się warto podjąć wyzwanie. No i chyba przyznacie, że doskonale i apetycznie się prezentuje.
Choć najpopularniejszą wersją khanom buang jest wersja na słodko, to w Tajlandii i innych krajach azjatyckich wykonuje się ich wersje „na słono”. Dość często miesza się też oba smaki, albowiem Tajowie mają słabość do łączenia słodkich smaków z niedeserowymi składnikami.
My do smażenia naszych khanom buang użyliśmy dobrze spatynowanej patelni żeliwnej. Nasza patelnia ma już naprawde dobrą powierzchnię nieprzywieralną i doskonale sprawdziła się do smażenia tych tajskich naleśników. Bez problemu możecie użyć też dobrej patelni nieprzywierającej, choć ze zwględu na fakt, że naleśniki nakłada się najwygodniej metalową łyżką, to wtedy nie możecie używać patelni teflonowych. Możecie za to użyć łyżek drewnianych, czy silikonowych.
SKŁADNIKI
Ciasto na naleśniki
- 100 g mąki ryżowej
- 50 g mąki z fasoli mung
- 150 g cukru
- 1 jajko
- ½ łyżki proszku napoju słodowego Milo lub kakao (opcjonalnie)
Woda wapienna
- skorupki z 1 jajka
- 125 ml wody
Dodatki
- garść złocistych nitek jajecznych – foi thong
- kandyzowana skórka z arbuza, pokroić na malutkie kawałki
- prażony biały sezam
- surowa beza*
*Beza
- 2 białka z jajek
- 2 łyżeczki soku z cytryny
- 2 szczypty soli
- 6 łyżek cukru pudru
WYKONANIE
Woda wapienna
Wybić jajko do miski i odstawić (posłuży do ciasta naleśnikowego). Skorupki umyć i oczyścić z resztek białka. Utrzeć je w moździerzu na proszek. Wymieszać z wodą i odstawić na ok. pół godziny. Im drobniej utrze się skorupkę, tym dłużej trzeba czekać aż osad opadnie na dno, ale efekt jest lepszy. Kiedy woda zrobi się klarowna, zlać ją znad osadu. Woda posłuży do przygotowania ciasta, a osad należy wyrzucić.
Beza
Ubijać w misce białka z solą i sokiem z cytryny, aż piana zacznie sztywnieć. Dodawać cukier porcjami i dalej ubijać. Piana zgęstnieje i zrobi się błyszcząca. Odstawić.
Naleśniki
Połączyć w misce obie mąki, cukier, jajko, Milo lub kakao oraz wodę zlaną znad skorupek (jeśli nie dodajecie Milo ani kakao, zmniejszcie nieco ilość wody). Można również podzielić składniki na połowę i tylko do jednej części dodać Milo (kakao), w ten sposób otrzymacie dwa kolory i nieco różne smaki naleśników. Ubijać składniki trzepaczką, aż ciasto zrobi się gładkie i nie będzie grudek.
Rozgrzać patelnię na małym ogniu. Nabrać trochę ciasta (ok. 1 łyżeczki) specjalną łyżką do khanom buang i wlać na nieprzywieralną patelnię. Rozprowadzić ciasto tą samą łyżką, tworząc cienkie, nie za duże kółko. Smażyć ok. 20-30 sekund, aż ciasto zetnie się na wierzchu. Nałożyć trochę bezy (najlepiej mieć drugą łyżkę do khanom buang i ją przeznaczyć do nakładania) i rozprowadzić po naleśniku. Na bezie położyć szczyptę nitek foi thong, na nich kilka kawałeczków kandyzowanej skórki z arbuza i posypać szczyptą sezamu. Smażyć dalej, przez kilka minut. Kiedy ciasto zrumieni się na brzegach i od spodu, podważając widelcem naleśnika, złożyć go na połowę i docisnąć lekko pośrodku. Naleśnik nie powinien być całkowicie zamknięty, a dodatki mają być widoczne. Po krótkim czasie naleśnik będzie już sam utrzymywał nadany mu kształt. Wówczas należy przenieść go na kratkę i zostawić do ostygnięcia. Kiedy naleśnik się ochłodzi, stanie się niebywale chrupki. W ten sposób przygotowywać kolejne naleśniki, aż do wyczerpania składników.
Skomentuj